Strona 11 z 18

: pn lis 14, 2016 6:59 pm
autor: Jolanta
Pinuś dziś wrócił z adopcji... Pani "ma alergię"... Jestem załamana...

: pn lis 14, 2016 6:59 pm
autor: alfik87
Czytałam na Dogo
Współczuję Ci Aga , sama się wściekłam jak to przeczytałam, 13 lat miała innego psa i tu nagle alergia :/ ehhh najlepsza i najczęstsza wymówka :/

: pn lis 14, 2016 6:59 pm
autor: momijimanju
Agucha, co za barany

: pn lis 14, 2016 6:59 pm
autor: natka1641
co za cholera.......

: pn lis 14, 2016 6:59 pm
autor: iwona_k1
Naprawdę - SZKODA SŁOW

: pn lis 14, 2016 6:59 pm
autor: Jolanta
Pani Kamelia K. jest już zgłoszona na "Czarnych kwiatkach" na Dogomanii. Napiszę i tutaj... tak ku przestrodze... może teraz będzie szukać psa "hipoalergicznego"...

[QUOTE=Agucha;14514668]Zgłaszam niejakąp. Kamelię K. z Katowic, dzielnica - Nikiszowiec, telefony z jakich może dzwonić: 888-867-2x8, 880-495-2x8...
Pełne dane na priv...

Kobieta pierwszy raz zadzwoniła do mnie 30 marca w sprawie adopcji Pinusia (banerek do wątku w moim podpisie), od tamtej pory telefonów było kilka, podczas rozmów multum zapewnień że psu bedzie jak w raju, że będzie rozpieszczany, chuchany, dmuchany i lepiej trafić nie będzie mógł! Odbyła się wizyta przed-adopcyjna - niby wszystko OK. Staneło na tym, że nic podejrzanego nie zauważono i trzeba dać ludziom szansę... Tym bardziej, że tak ciepło opowiadali o swojej poprzedniej suni, która przeżyła z nimi 13 lat i odeszła ze starości...

W miniony piątek, tj. 16 kwietnia, ok. godz. 12 - osobiście Pinusia zawiozłam do tych ludzi, pogadałam, wysłuchałam dokładnie tego samego co podczas licznych rozmów telefonicznych. Przywitała nas chyba cała rodzina, Umowe podpisali, obiecali, że 2x w miesiącu będę dostawać maile ze zdjęciami, a o wiele częściej maile z relacjami... Pani się popłakała "ze szczęścia" - ja szczęśliwa, że pies dobrze trafił wróciłam do domu...

W sobotę 17 kwietnia, o godz. 17 otrzymałam telefon, że p. Kamelia ma uczulenie na Pinka i mam go natychmiast zabierać! Więc poinformowałam, że psiuta bezzwłocznie zabieram do siebie, ale oni na własne konto muszą go przywieźć, bo nikt im nie będzie sponsorował codziennych przyjazdów i wyjazdów psa (od Rybnika do Katowic jest jakieś 60km, co w obie strony daje 120km...). Facet się zgodził, powiedział że przywiezie go pociągiem w niedzielę (dziś)...

Sobota 17 kwietnia, godz. 23:40 - telefon od tych ludzi, że oni Pinka nie oddadzą, bo "szanowna" Pani będzie się męczyła z katarem, zapchanym nosem itp, w imię miłości do tego psa! W ogóle kupa szlochów, żali, szantaży że i tak im psa nie zabiorę bo wedłUg Umowy mam takie prawo tylko wtedy gdy psu się krzywda dzieje... Wypominek, że jak ja śmiem ją oceniać, porównywać do innych ludzi, mierzyć wszystkich jedną miarą - jak ja jestem o wiele młodsza od niej i bardzo mało jeszcze w życiu widziałam! Cóż, nie wiedziałam że p. Kamelia ma 100lat... jakoś nie wyglądała za bardzo...
Facet bardzo niemiło ze mną rozmawiał i starał sie mnie pouczać... ale chyba sam nie wiedział o czym...
Stanęło na tym, że mają czekać do niedzieli na decyzję osób zaangażowanych w sprawę Pinusia, bo ja w sobotę o północy niczego nie załatwię... Rozmowa się skończyła.

Niedziela 18 kwietnia, godz. 7:20 rano (!) - kolejny telefon od Pana Marka, z informacją że on o 8:50 ma pociąg z Katowic i o 10 mam być na dworcu po Pinusia... "bo żona kazała mu jednak tego psa zawieźć i wie Pani - kobieta zmienną jest"... Krew mnie zalała. Pojechałam, odebrałam go, umowę adopcyjną porwałam, odwróciłam się na pięcie i tyle nas widzieli!

Pinka przywiózł p. Marek, tj. mąż niejakiej Kamelii... Ona sama nie raczyła odwieźć Pinka do mnie, w ramach rekompensaty i ... w imię miłości do niego. żENADA!

Oszczędzę sobie może komentarzy, bo to publiczne forum... Zgłaszam ich, bo mogą zacząć teraz szukać psa "hipoalergicznego"![/QUOTE]

: pn lis 14, 2016 6:59 pm
autor: jupka
Nieodpowiedzialni a nie dzieci.Brak słów.

: pn lis 14, 2016 6:59 pm
autor: iwona_k1
Boże, to chcą w końcu psa czy nie ?? Bo słabo rozumiem - to ma być miłość ?! Dobrze, że odebrałaś tego psa, bo...

: pn lis 14, 2016 6:59 pm
autor: Jolanta
Pinuś 3 maja jedzie do Bydgoszczy :smt038 :smt041

Zuzia ma nadal problemy z pęcherzem, ale za to psychicznie się podbudowała, uwielbia się bawić misiami i piszczącą piłeczką, nauczyła się "prosić na komendę, podgryza ręce przy zabawie - to nie ten sam pies :smt055

Toffi dziś zaliczyła pierwszą w tym roku kąpiel w rzeczce. Ubaw miała niesamowity i okrutnie z siebie dumna, zebrawszy ze 3 kg piachu ze ścieżki - wróciła do domu

: pn lis 14, 2016 6:59 pm
autor: Jolanta
Zuziątko pokazuje się cioteczkom. Takie tam portreciki







Pinek też

: pn lis 14, 2016 6:59 pm
autor: alfik87
Zuzia ładnie obrasta i cieszę się że się zmienia, zaczyna cieszyć się życiem
No ale najbardziej cieszę się z tego że Pinuś ma domek

: pn lis 14, 2016 6:59 pm
autor: iwona_k1
Super fotki Zuzia takie piękne oczętka

: pn lis 14, 2016 6:59 pm
autor: momijimanju
Obrasta :hurra:

: pn lis 14, 2016 6:59 pm
autor: Jolanta
W środę kocur - rezydent osiedlowy - ugryzł moją córkę, gdy ta chciała go pogłaskać... Skończyło się na przesiedzeniu połowy dnia chirurgii i na tym, że dziecko od 4 maja zaczyna serię bolesnych zastrzyków

2dni czatowałam, żeby tego gnojka złapać, ale zapadł się jak kamień w wodę... wczoraj cały dzień spędziłam na obchodzie osiedla, dzwoniłam do schroniska żeby przyjechali, ale tam dowiedziałam się że mam zadzwonić na Straż Miejską i dopiero gdy SM zadzwoni do schronu oni mogą po zwierzę przyjechać...

Przyjechali chłopcy z SM i rozłożyli ręce bo kota nie było i mam ich wezwać gdy go złapię, albo będę w stanie przetrzymać do ich przyjazdu - wtedy oni zadzwonią po kogoś ze schronu... MASAKRA JAKAś!

Pochodziłam po sąsiadach, poprosiłam o pomoc i udało się pod wieczór kota zagonić do klatki i złapać... Na szczęście szybko przyjechali ze schronu i zabrali go na obserwację 16-dniową...

Zobaczymy co z tego wyniknie... Szkoda mi dziecka Pluję sobie w brodę, że nie zaszczepiłam w niej strachu do obcych zwierząt, ale z drugiej strony - co by to dało?! Moje dzieci wiedzą, że zwierząt się nie zaczepia gdy tego nie chcą, odpoczywają, śpią, jedzą itp... Tego akurat nie mogłam przewidzieć...

żeby tego było mało - moja Toffi własnie wychowuje... piszczącą marchewkę! Dostała ciąży urojonej i po raz kolejny pluję sobie w brodę, że nie ciachnęłam jej w marcu tak jak planowałam...

Odwlekłam zabieg dlatego, bo Pinka miałam po kastracji i przyszła do nas jeszcze Zuzia... nie chciałam ryzykować i nie miałam głowy do tego... to teraz mam ...

: pn lis 14, 2016 6:59 pm
autor: natka1641
ojc kochana to masz ciezko weekend-ucałuj dziecie swe-niech bedzie dzielna na tych zastrzykach;dobrze,że kot zlapany...co do ciazy urojonej-jak wam skonczy się to idz do weta na zabieg